Projekt Wisłoujście

Arend Dickmann na obrazie z XVII wieku

Twierdza Wisłoujście, jako baza floty królewskiej w latach 1626-1628, nie doczekała się dotychczas szczegółowego opracowania. Pragnąc zmierzyć się z tym tematem w niedalekiej przyszłości, zainteresowałem się zabytkami, lub ich kopiami, które pomogły by w tym zakresie. Cel na dziś – podążyć tropem zaginionego wizerunku admirała!

Arend Dickmann dowodził polską flotą królewską na okręcie „Rycerz Święty Jerzy” w bitwie pod Oliwą w 1627 roku. Po opanowaniu abordażem admiralskiego okrętu szwedzkiego „Tigern”, zginął od kuli armatniej wystrzelonej ze szwedzkiego okrętu „Pelikan”. Ciało Dickmanna (i innych poległych) wystawiono na widok publiczny w kościele św. Olafa w Wisłoujściu, następnie w trumnie okrytej czerwonym suknem przewieziono drogą wodną do Żurawia. Został pochowany 2 XII 1627 (według ksiąg grobowych – 4 grudnia) w prezbiterium kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, obok kaplicy Ścięcia św. Jana.

Miejsce pochówku Dickmanna obecnie nie pozostawia wątpliwości, inaczej jest z wizerunkiem admirała. Do dziś jedynym znanym i wiarygodnym wizerunkiem jego oblicza jest współcześnie wykonana kopia obrazu z XVII wieku. Portret Dickmanna w charakterystycznym ciemnym kasaku ze złotymi taśmami namalowany przez p. Izabelę Borecką – Kwiecień, zdobi obecnie wystawę stałą Narodowego Muzeum Morskiego na Ołowiance.

Portret admirał Arenda-Dickmanna – autorstwa Izabeli Boreckiej-Kwiecień. /
Ze zb. Narodowego Muzeum Morskiego w Gdansku.

Tymczasem spędzając odrobinę czasu na poszukiwaniach, można natrafić na zaskakującą ciekawostkę. W zasobach Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk znajduje się fotografia oryginału wspomnianego obrazu. Z opisu możemy się jedynie dowiedzieć, że autor nie jest znany, a obraz zaginął.

Po przyjrzeniu się fotografii uwagę zwraca kilka małych, lecz interesujących detali:

Fotografia obrazu olejnego nieznanego malarza, przedstawiającego portret admirała floty polskiej Arenda Dickmanna / Ze zb. Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk
  1. Admirał został sportretowany z obrazem marynistycznym w tle. Na muzealnej kopii możemy dostrzec okręt na falach – nic szczególnego jeśli porównamy go z malarstwem marynistycznym tego okresu (np. Willem van de Velde młodszy, Cornelisz Vroom i inni). Okręt w oryginale jest jednak dużo ciekawszy – jest to jednostka wojenna pod banderą szwedzką przy Twierdzy Wisłoujście, a w tle możemy dostrzec kontur XVII-wiecznego Gdańska. Ten obraz za plecami admirała dużo lepiej nawiązuje do osiągnięć dowódcy niż żaglowiec na pustym morzu przedstawiony na kopii obrazu. Powód dla, którego nie odtworzono tego detalu nie jest mi jednak znany.
  2. Rewers fotografii dostarcza również ciekawych informacji. Znajduje się tu pieczęć Stadtmuseum Danzig oraz adnotacja z tego okresu:

Danzig 17 wiek

Portret admirała

Danzig Stadtmuseum

Następnie kilka późniejszych prób określenia autora obrazu:

Autor

Piotr Spiring (1612-1695)

Lub:

Andrzej Stech (1635-1697)

Ostatni zapis jest powtórzeniem Spiringa jako autora, jednak zapisanego przez podwójne „r”.

Rewers fotografii / Ze zb. Ze zb. Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk

Andrzej Stech, wł. Andreas Stech (lub: Steg, Stecher; ochrzczony 9 IX 1635 Słupsk – 12 I 1697 Gdańsk), malarz, obywatel Gdańska od 1667 roku, uczeń Adolfa Boya. Malował głównie obrazy religijne, portrety (w tym: Jana Heweliusza, Gabriela Fryderyka Schumanna, syna burmistrza Schummanna, Petera Fabri, Johanna Heina). Tworzył sceny historyczne i alegoryczne (m.in. w Dworze Artusa). Osobne miejsce w jego dorobku zajmują ilustracje naukowe do dzieł gdańskich uczonych: Jana Heweliusza i botanika Jakoba Breyna. Byłby idealnym kandydatem do wskazania autorstwa, mimo to brakuje na to dowodów.

Jeszcze ciekawsze jest wskazanie Piotra Spiringa. O rodzinie Spiringów możemy dowiedzieć się, że była to pochodząca z Delft (jak i Dickmann) familia poborców ceł w Gdańsku i Elblągu. O ile jego ojciec i bracia związani byli służbą w strukturach miejskich, to z Piotrem bywało różnie. W 1614 roku próbował uzyskać od Gdańska 15 tysięcy dukatów jako spadek po krewnych. Gdy miasto nie chciało wydać tej sumy, podczas podróży do Szwecji nawiązał kontakt z kanclerzem Axelem Oxenstierną, zaciągnął się na służbę u króla Szwecji Gustawa Adolfa i odtąd działał przeciwko Gdańskowi. W maju 1626 roku, kilka tygodni przed lądowaniem Szwedów w Piławie, Piotr zawinął do Zatoki Gdańskiej, napadł na statki i szpiegował polską flotę królewską. Spalił między innymi 3 szkuty z drewnem i przyczynił miastu znacznych szkód. W latach 1627–1631 został generalnym administratorem celnym na terenie Prus Szwedzkich. W latach 1632–1634 był członkiem rady finansowej przy Oxenstiernie w południowych krajach Cesarstwa, a w 1636 roku został doradcą finansowym kanclerza Oxenstierny w Szwecji . W tym samym roku został przedstawicielem Szwecji w Niderlandach i odtąd aż do 1649 roku przebywał okresowo w Hadze. W grudniu 1651 wyjechał do Londynu, gdzie zachorował i zmarł. Reszta rodziny Spiringów od 1637 r. znajdowała się w służbie króla Władysława IV. Jeden z braci Piotra: Arend w imieniu króla pobierał cło w porcie gdańskim, jego brat Abraham w Pilawie i na Zalewie Wiślanym. Abraham ponadto wyposażał i werbował załogi dla okrętów króla. Spiringowie zaopatrywali także polskie załogi stacjonujące w fortach Kazimierza i Władysława na Półwyspie Helskim.

Brak niestety większej ilości informacji, dlaczego Piotr Spiring był wskazany jako potencjalny autor, mimo że malarzem nie był. Z pewnością uwagę zwraca silny związek rodziny z budową floty królewskiej Władysława IV, namalowanie obrazu mogło być zlecone przez rodzinę Spiringów. Na obrazie przyciąga oko wizerunek okrętu za plecami postaci, zarówno w oryginale jak i kopii widoczny jest okręt pod banderą szwedzką.

Dlaczego okręt szwedzki, a nie polski? Kto zlecił namalowanie obrazu? Kogo chciał w ten sposób upamiętnić? Zagadkę dopełnia popiersie Spiringa w zbiorach Rijksmuseum Amsterdam – Czy na obrazie jest Dickmann, czy Spiring? Więcej pytań, niż odpowiedzi.

P. Spiring oraz A. Dickmann / Ze zb. Rijksmuseum Amsterdam oraz Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk

Rozwiązania tej zagadki pewnie już nie poznamy, potwierdza ona jedynie tyle, że wciąż jest wiele czekających na odkrycie ciekawych mikrohistorii związanych z działaniami floty królewskiej w Wisłoujściu. Być może trochę światła na tą sprawę rzuci Biblioteka Gdańska PAN. W najbliższych dniach zwrócę się z prośbą o większą ilość informacji o fotografii. Odpowiedzią, z pewnością się podzielę.

Wsparcie

Nie patyczkuj się z sobą, załóż konto w mediach społecznościowych i wspieraj nas przez: